Po tym jak pisałem z H. nie mogłem zasnąć.
Odzyskałem co prawda spokój wewnętrzny, może psychiczny. Niby powinno być wszystko ok.
I jest ok.
Ale spać nie mogłem.
O drugiej zasnąłem.
H. był w mojej głowie, już jako scenariusze kiedy wróci, i co się stanie jak wróci.
Naładowała mnie ta rozmowa z nim, dlatego też zapewne spać nie mogłem.
Udało mi się zasnąć.
Jakoś.
Śniło mi się jeszcze że siedziałem z H. w wielkim pokoju z telewizorem.
Graliśmy w jakąś grę na konsoli, robiąc w niej dziwne rzeczy, i jak to zwykle mieliśmy wielki ubaw z rzeczy które dla normalnych ludzi nie są śmieszne. Graliśmy w grę we śnie.
Sencepcja.
Tacy to już byliśmy z H. Rozumieliśmy się jak nikt inny na świecie.
Mieliśmy własny slang, do którego to co jakiś czas dochodziły nowe słówka.
Np:
"Zaszlugać" "DIY" "Ja mierdolę" etc.
H. był dla mnie jak...
No właśnie?
Jak brat?
Trochę jak drugi ja.
Tylko że nie ja.
Ale mógłbym powiedzieć że ja to H.
A H. to na pewno też ja.
Obudziłem się, pamiętałem ten sen.
H. śnił mi się pierwszy raz od bardzo dawno.
Ucieszyło mnie to bo skoro mi się śni, to znaczy że mój umysł jest spokojny.
Obudziłem się o 6:27.
Miałem wyjść z domu o 7:10 żeby zdążyć na zajęcia.
Okazało się że mogłem jeszcze pospać, bo zajęcia zaczynały się o 9:45.
Zasnąłem w soczewkach na 15 min.
Potem nic nie widziałem.
To wszystko wina H.
Zaraz po wyjściu z domu zadzwoniłem do Casa.
Przekazałem mu dobre wieści, ucieszył się zapewne tak samo jak ja.
Dzień był bardzo męczący.
Również psychicznie, 10h zajęć nie jest wcale taka fajna jak może się wydawać.
Ale mimo wszystko czułem w jakimś stopniu spokój.
Byłem u Ju.
Posiedzieliśmy pogadaliśmy, nie nacieszyliśmy się sobą dużo.
Ona ma zjazd, ja mam zjazd.
Gadałem jeszcze chwilę z H.
O niczym, ale gadałem.
Odbiorę go z dworca jak wróci.
Dejavu. Bo z Norwegi też go odbierałem.
Znaczy z dworca.
Martwiłem się też trochę o H.
Ale tym razem nie o jego, ale jego psychikę.
Chłopak sobie na pewno radzi, więc o pracę zarobki nie muszę się martwić.
Ale jak sobie daje rade psychicznie?
Ponoć daje radę, tak piszę.
Może się nie przyznaje?
Ee.
Na pewno się przyznałby.
Mnie by się nie przyznał?
Mi?
No comments:
Post a Comment