Monday, November 18, 2013

18.11.13 Ciepły dzień i kontemplacje.

Musiałem wstać wcześnie, wziąłem Pana psa na spacer i wlałem w siebie trochę kawy żeby móc przeżyć przez ten dzień.

Dzień zapowiadał się normalnie, rano było jeszcze dosyć chłodno.

Jako że wiedziałem że dziś poniedziałek, i zapewne żadnego ruchu nie będzie, wziąłem ze sobą książkę:
"Przepowiadanie sobie" - Miron Białoszewki. Jedna z moich ulubionych.

Do godziny 13:34 generalnie zajmowałem się bzdurami i jednocześnie czytałem Mirona.
Lektura bardzo umilała mi czas, i mimo że nie do końca mogłem się skupić to chłonąłem ją.

Na zewnątrz było ładnie, jasno i chyba ciepło.

-Dziwne. - Pomyślałem.

Zapewne przyzwyczajenie do szarości, zimna i ogólnej jesieni dawało mi takie wrażenie.

O godzinie 13:35 po obsłużeniu ostatnich klientów którzy byli, wyszedłem na przerwę.

Na zewnątrz było naprawdę ciepło.

Zapaliłem papierosa, i delektowałem się słońcem na mojej twarzy.

Nagle niczym z podziemi wyrósł Kloszard, widziałem go już wcześniej w większej grupie kloszardów, a gdy tylko zauważył że sięgnąłem po papierosa, podszedł do mnie i rzekł:

-Miszczu! Poczęstujesz papieroskiem może? - Zapytał mnie z wyraźną nadzieją w głosie.
-Wybacz, niestety to mój ostatni - Odrzekłem i nie kłamałem.
-A. To spoko rozumiem.

Zawsze dawałem papierosy jeśli ktoś ładnie poprosił.
Uważałem że po prostu kiedyś to do mnie wróci, a sam dobrze wiem jak to jest być bez niego.
Plus raz spiesząc się na egzamin z Ameryki Łacińskiej, w moim pośpiechu nie dałem bezdomnemu szulga.
I nie zdałem.
Teraz już wolę nie ryzykować.

Poniedziałki były jakieś takie spokojne. Widziałem to na Ul. Zakopiańskiej która zwykle ruchliwa, dziś była dosyć spokojna.
To samo parkingi koło 2 galerii i Castoramy.

Po powrocie z przerwy, zauważyłem że przy kasie nie ma mojej książki.

-J. książkę możesz sobie odebrać po pracy. Nie czytaj w pracy.
-Rzucałem okiem raptem.

Kończę o 17, więc zostaje mi kilka godzin na przemyślenia.
Umrę tu z nudów.

I rozmyślałem.

Myślałem o H. i wracając do jego podróży wyciągnąłem pewne spostrzeżenia i wnioski.

H. nie wyjechał w poszukiwaniu pieniędzy, na pewno były ważne ale nie były priorytetem.
Czego szukał H.?
Myślę że sam do końca nie wiedział, lub dowie się gdy już to znajdzie.
Ale wydaje mi się że samego siebie, po części może swojego miejsca na świecie.
Może przygody?

Dzisiaj siedząc tutaj a nie tam, doszedłem do wniosku że H. znajduje się w o wiele lepszej sytuacji niż ja sam.

Nie chodzi tutaj nawet o pieniądze. Chodzi o wszystko. O ograniczenia .
H. nie miał żadnych.
Nie musiał kończyć studiów, nie miał stałej pracy.
Witaj przygodo.

Dałbym bardzo dużo żeby być na miejscu H.

Wszak wszelkie ograniczenia były sztuczne.
Studia, rodzina, praca.
Ale nie potrafię ich tak rzucić.
Jeszcze, może.

Może kiedyś. Może po studiach.
Sam H. oferował mi już abym pojechał z nim do Szkocji na wiosnę.

Kto wie, może?

H. był wolny. Myślę że to najlepiej oddaje jego sytuację.

Ale może te ograniczenia dadzą mi tą samą możliwość, tylko z większym rozmachem?

Skończyłem pracę o 16:38, gdyż przyszła już kolejna zmiana, nie było sensu siedzieć bezczynnie skoro mogłem już cieszyć się resztką dnia która mi została.

Powietrze było gęste i zimne, słońce już dawno spało. Księżyc się zamienił ze słońcem.
Było chłodno, a więc jesień wróciła w pełni.

Poszedłem spać, byłem zmęczony. Jutro (dziś) znów muszę wstać.

Nie mogę się wyspać.

Chyba się nie wyśpię do czwartku, a wysypiać się lubię.

Idę spać.

1 comment:

  1. Miły pan.
    Niektórzy (mężczyźni!) proszą o papierosa (w środku miasta!) grożąc uderzeniem w twarz (kobietę!) jeśli się nim nie podzieli.

    ReplyDelete