Znowu ciepło, czuć jesień - w powietrzu nawet.
Dzień zleciał całkiem szybko, może to również zasługa jesieni która nie daje mi już tak długich dni, bo już o 19 na zewnątrz widziałem tylko ciemność.
Napisał do mnie H, a robi to sporadycznie. Mimo to czerpałem i brałem z tej rozmowy jak najwięcej mimo że pozornie nie wnosiła ona dużo.
Znowu się ładowałem.
Będąc na zewnątrz z psem naszły mnie rozmyślenia na temat H. Teraz są one bardzo częste co wcześniej nie zdarzało się praktycznie wcale. Może to przez bliskość, bo był zawsze obok, 5 min i był a teraz już nie. Mimo to przyzwyczajenie jakoś zostaje.
Przypomniał mi się pewien dialog z H, kiedy to powiedział mi że nie czuje się najlepiej. Psychicznie. Źle mu było. Co uradowało mnie na początku gdyż H nigdy nie mówił, ba nawet w najmniejszym stopniu nie pokazywał jak się czuje. Co dla mnie było zagadką bo jego maska była pięknie wymodelowana, przywierała do jego twarzy jak gdyby zrobiona pod, a może zamiast jej. Ilekroć rozmawiałem z nim, zdobywając tylko poszlaki z jego zachowań czy tego co mówił, to zawsze sprawiało mi to trudność złożyć to w kupę i odczytać jego intencje, co uwierzcie mi nie sprawiało mi nigdy trudności bo na ludziach znałem się dobrze. Za dobrze.
-Ale źle się czujesz?
-Źle, psychicznie źle.
-To źle, dlaczego?
-Wszystko jest jakieś....
-Po prostu złe?
-Nie.
-To jakie?
-Nie wiem sam.
-To jak w końcu jest?
-No nie żebym narzekał no bo w sumie
-W sumie jest dobrze?
-No w sumie tak.
-A jednak jest źle.
-Może to chwilowe? - Tutaj nie wiem czy pytał, a czy stwierdzał.
-To przejdzie jak chwilowe, prawda?
-Tak, przejdzie.
Patrząc w tą mgłę, widziałem tylko dym wydobywający się z moich ust. Papierosowy, trujący. Czułem się dobrze po części bo zawsze tego typu rozmyślenia dawały mi spokój wewnętrzny, dochodziłem do porządku, układałem puzzle, rozwiązywałem zagadki które były już dawno przeterminowane.
Ta rozmowa siedziała mi w głowie. Bo też przypomniało mi się jak ja do H przychodziłem z problemem to H zawsze dawał mi już gotowe rozwiązanie problemu. A ja nie po rozwiązanie, po pocieszenie. H starał się, ale jakoś nie wychodziło mu to nigdy. Nie jego wina, taki jest. To właśnie cały H.
-Bo mam problem X, źle mi z tym problemem, boli mnie X.
-To musisz zrobić tak.
-Ale jak?
-No tak musisz zrobić i tyle.
-Źle mi z tym X.
-Stary, mówiłem Ci już tyle razy, nigdy nie mnie słuchasz.
I prawda, nie słuchałem. Nigdy prawie że.
-Ty mnie też.
-Bo ja wiem lepiej.
I było tak że mimo to wiedział. Potrafił opanować sytuację nawet w tych krytycznych momentach, zawsze prawie, robił jak uważał i było dobrze, mimo że miało nie być to było.
Kiedy robiłem przewidywania zakończeń H zawsze mówił:
-Stało się tak?
-No nie.
-To po co myślisz o tym skoro nie?
-Bo nie umiem inaczej.
-Ale po co?
-Bo taki jestem.
-Nie myśl w przód.
Jesienna mgła wchodziła do moich płuc, liście pod nogami przepowiadały nadejście zimy.
Ale było dobrze.
No comments:
Post a Comment