Friday, April 25, 2014

25.04.14 - Nagła zmiana sytuacji.

Budziłem się o 9:00. 10:21, a o 11:00 zadzwonił budzik.
Wstałem o 12:00, chwilę przed.
Poranek należał do jednych z tych cięższych, gdyż głowa bardzo dosadnie przypominała mi o dniu wczorajszym, co przekładało się na zbyt duże ilości alkoholu które skonsumowałem u K.

W domu nie było chleba, a apetytu nie miałem, więc jakoś specjalnie nie ubolewałem nad jego brakiem, byłem bardzo spragniony.

O godzinie 15:03 ruszyłem na zajęcia, mimo że wcześniej prowadziłem ze sobą walkę, niczym Hamlet - Iść czy nie iść.
Poszedłem.

Zajęcia minęły dosyć szybko, wychodząc schroniłem się w Mc'Donalndzie, gdyż dosyć obficie padało, a ja nie miałem parasola.

Tam zdarzyła się dosyć dziwna rzecz.
Otóż starsza, elegancka Pani patrzyła się na mnie przez dłuższą chwilę, a na końcu uśmiechnęła się do mnie - a ja świadomie albo i nie uśmiech odesłałem do nadawcy, i tutaj wstała i zapytała:

"-Przepraszam Pana, ale czy Pan nie jest czasem jakimś znanym aktorem"?
Tutaj w mojej głowie pojawiło się wielkie zdziwienie, nawet gdybym bardzo chciał to nigdy nie oczekiwałbym takiego rozwoju sytuacji, ja? Aktor? Jak? Co?
Odrzekłem w lekkim zmieszaniu:
"-Nie jestem.... Ale chciałbym."
"-A, bo Pan tak wygląda, ubiorem jakbym się Pan z takich środowisk wywodził"
(Ubrany byłem w glany, moje ulubione gotyckie spodnie z szelkami, i pilotkę koloru czarnego)
Tutaj moje zmieszanie, zmieszało się jeszcze bardziej. To komplement? Co to? Jak na to odpowiedzieć?
Już gdy miałem coś powiedzieć, Pani przerwała mi:
"-Albo jak detektyw, tak pan patrzy spod telefonu, tak tajemniczo"
-A wie pani, czas zabijam, nie miałem zamiaru.
-A teraz by mi się taki detektyw przydał, no ale wygląda pan bardzo gustownie - po czym uśmiechnęła się ponownie i wyszła.

Cała ta konwersacja była bardzo przyjemna, raczej przyjazna.

W mojej drodze do domu odwiedziłem jeszcze H.
Samego H. nie zastałem, ale swoim towarzystwem uraczył mnie jego tata.
Człowiek bardzo inteligentny.
Rozmawialiśmy o życiu, sensie życia, egzystencji i istnienia.
Tata H. mówił również o świetnej restauracji, którą sam budował, oraz o jego przyjacielu który ją prowadzi.
Lubiłem rozmowy z Nim, były przyjemne.
Potem zjawił się sam H., ale widziałem że był zmęczony i nie siedziałem mu na głowie.

Po powrocie do domu, ok godziny 21:34 zadzwonił do mnie K.
Pytał jak się mam po wczoraj i czy wszystko w porządku.
Prosił również o to abym wpadł do Niego, bo przy okazji podwiozę jego kuzyna M. z którym to mam przyjemność teraz pracować.
Bez zastanowienia wsiadłem do samochodu i obrałem kurs na śródmieście.

U K. było też parę innych osób które znałem, i których towarzystwo lubiłem. Porozmawiałem trochę, pośmiałem się i wróciłem do domu.

Jako że sytuacja pozwalała mi na głębszą, dłuższą rozmowę z Mamą, wykorzystałem ją, zwłaszcza że ostatnio ze względu na pracę nie rozmawialiśmy dużo - ale było to normalne.

Rozmawialiśmy o wszystkim, niczym.

Dużo rzeczy wyjaśniliśmy, rzeczy które od dłuższego czasu siedziały mi na duszy.
Czuje się o wiele lepiej, ta rozmowa dużo wniosła i zmieniła - na lepsze.

A jutro znów mam zajęcia.
Ale się wyśpię.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

OD AUTORA:

Drodzy Czytelnicy!
Niestety, z powodu braku czasu oraz zdarzeń, notki nie będą pojawiać się systematycznie - ale jeśli dajesz czegoś za dużo, to ludzie tego nie chcą, także szukajmy pozytywów!
Na pewno postaram się napisać coś raz na jakiś czas, jeśli uznam dzień za warty opowiedzenia.
Także Czytelniku - powodzenia życz mi!